środa, 11 lipca 2012

3. Bezsenność, vol. 6.

Kolejna nieprzespana noc, chyba już szósta z kolei. Chyba przestawiłam sobie noc z dniem i, co najgorsze, wcale mi to nie przeszkadza. Gapię się na księżyc i rozkoszuję się ciszą. Czasami płaczę. Po tym, jak rzuciłam wenlafaksynę, od nowa nauczyłam się przeżywać emocje, szkoda tylko, że w ekstremalnej formie. Płakałam pierwszy raz od wielu miesięcy. Ostatnio zdarzyło mi się to, gdy T. zupełnie przestała jeść.

Jestem lesbijką zakochaną w anorektyczce. Tak mi się przynajmniej wydaje, nie wiem, czy potrafię nazywać uczucia. T. podobała mi się, odkąd zobaczyłam ją po raz pierwszy. Jednak wtedy kochałam inną, również nieszczęśliwą miłością. Jednak z tamtą nie miałam praktycznie żadnego kontaktu, więc uczucie zaczęło stygnąć. Po półtora roku izolacji od niej, T. po raz pierwszy szczerze ze mną porozmawiała. Widać było, że sobie nie radzi z własną chorobą, a na dodatek wspomniała, że ma za sobą przejścia z narkotykami. 

Było to akurat w trakcie mojej fascynacji tramadolem, ale nie bąknęłam ani słowa o tym, że przez to przechodzę. O moich zaburzeniach odżywiania też nic nie powiedziałam, ale chyba nie musiałam, parę tygodni później wspomniała, że wie o tym, że się głodzę i tnę. Nie jest to do końca prawdą, gdyż anoreksji nie mam, a kaleczę się tylko w sytuacjach kryzysowych: albo kiedy chcę coś poczuć, albo, gdy chcę się wykrwawić. Na dodatek skrupulatnie ukrywam moje blizny, niemożliwe, żeby T. zobaczyła je bezpośrednio, musiała się jedynie domyślać.

Natomiast jeśli chodzi o moje zaburzenia odżywiania... to skomplikowane. Albo nie jem nic, albo wpierdalam jak szalona. Jednak po wyznaniu T., robiłam wszystko, żeby nie jeść - żeby mieć z nią więcej wspólnego. Nie chciałam zwrócić na siebie uwagi, tylko poczuć się podobnie do niej, żyć podobnie do niej. Odechciało mi się tego, gdy z dnia na dzień widziałam, jak T. znika. Kiedy zobaczyłam zarys jej kręgosłupa prześwitujący przez sweter, naprawdę się przeraziłam.

Teraz próbuję żreć normalnie, ale i tak mam napady obżarstwa. Co prawda moje BMI nie przekroczyło 20 od jakiegoś czasu, wiem, że czułabym się lepiej, jeśli schudłabym jakieś 5-8 kg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz