poniedziałek, 31 grudnia 2012

14.

Koncert był niesamowity, nie mam słów, by powiedzieć, jak się czułam. Setlista była świetna, złapałam kostkę i udało mi się pogadać ze wszystkimi muzykami (Jonas miał mnie co prawda głęboko w dupie, ale mimo wszystko samo znalezienie się tak blisko niego sprawiło, że zapomniałam, jak się nazywam).

Przedwczoraj wzięłam zolpidem. Pamiętam, że miałam jakieś haluny, ale urwał mi się film. Próbowałam sobie coś odtworzyć, czytając moje rozmowy ze znajomymi, ale nic to nie dało. W każdym razie faza mi się bardzo podobała, a potem zasnęłam cudownym, głębokim snem. Coś takiego było mi bardzo potrzebne. Straciłam pamięć pewnie przez to, że byłam już nieco wstawiona, gdy łykałam tabletki, zobaczymy, jak zareaguję na trzeźwo.

Dziś idę się ostro nawalić do kumpeli, mam nadzieję, że to jakoś przeżyję. W końcu trzeba opić ten rok - chyba najważniejszy w moim życiu: T, dragi, zakończenie terapii...