Muszę przetrwać jeszcze tylko tydzień. A potem znowu przeżyję chwile, dla których warto żyć. Wiem, że to banał, ale naprawdę - na koncertach Katatonii czuję, że żyję, że opłaca się męczyć, żeby doświadczyć tak niesamowitego przeżycia, jakim jest "obecność" tekstów Jonasa Renkse i ludzi, którzy rozumieją, co to znaczy czuć.
Nie piję dwa tygodnie, nie ćpam jeszcze dłużej. W sumie jestem z siebie w jakimś stopniu dumna. Problem w tym, że na trzeźwo nie mogę spać. Na próbne matury z matmy i polskiego przyszłam po bezsennej nocy, co się odbije pewnie na moich wynikach, ale mało mnie to obchodzi.
Popadam w skrajności - albo mam coś w dupie, albo wręcz odwrotnie. Nie mogę być normalna przez chociaż parę dni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz